Strasznie spodobał mi się ten obrazek z kolejnej książki autorstwa mojej ulubionej projektantki Véronique Enginger, tym razem całej poświęconej tematyce ogrodowej, pod tytułem "Dans mon jardin au point de croix".
Obrazek idealnie ilustruje jak wyglądają moje popołudnia, które spędzamy z mężem w naszym przyszłym ogrodzie. Zamieniamy pole, ugór, porośnięty gęsto perzem na zalążek parku. Kawałek po kawałeczku ręcznie przekopujemy, wyciągamy perz, kilkakrotnie zagrabiamy i siejemy trawę, żeby z powrotem chwasty nas nie opanowały. Sadzimy drzewa, głownie moje ukochane brzozy i bzy. Nasza ciężka praca w zgodzie z naturą bez zastosowania herbicydów jest w pełni wynagrodzona przez cudowną pierzynkę traw nad którą powiewają delikatnie brzozowe listki, widok jak z bajki.
Moje ulubione szpilki musiałam zamienić na kalosze, na szczęście dużo ładniejsze niż na obrazku, bo czarne w piękne angielskie róże. Uwielbiam je :). Kotka, towarzysza wszelki prac ogrodowych też nie mogło zabraknąć. Ptyś nie odstępuje na krok, wchodzi w każdy wykopany dołek, zresztą chyba jak każdy kot. Konwalie, chyba już wiecie, że uwielbiam. I czarny bez przecudnie pachnący, umila nam wszystkie rowerowe wyprawy ostatnio.
Absolutnie obrazek idealny.
Wyhaftowane na lnie 32 ct w kolorze naturalnym, nici dmc, 12x17 cm.
Więcej informacji znajdziecie
TU